środa, 17 lipca 2013

Spring Breakers

A więc oglądałam już Spring Breakers. No i postanowiłam napisać recenzję, jak to ja :p No i w sumie to można streścić w paru słowach: cycki, dubstep, cycki. I chyba jeszcze o czymś zapomniałam...? A no tak! Cycki.

A tak szerzej? Trzy dziewczyny chcą wyjechać na wiosenne ferie (stad Spring Breakers) bardzo popularne w Ameryce, lecz nie maja pieniędzy. Postanawiają więc napaść na bar z zabawkowymi pistoletami. Yayy! -,-. Razem ze sobą zabierają Feith (Selena), która chodzi do jakiejś katolickiej szkoły.

No i jadą na te ferie. Tam się właśnie zaczyna imprezowanie, ćpanie, palenie i picie. A no i cycki, że tak powiem. A tu któregoś dnia łapie je policja, siedzą w areszcie i rozpaczają. Ale nagle okazuje się, że ktoś wpłacił kaucje i mogą wyjść. Jest to jakiś stary (no dobra, nie stary, ale starszy od ich na pewno) raper i gangster jednocześnie. No i dalej się bawią  razem z nim, tylko Feith chce wracać do domu, bo ma przeczucie, że 'stanie się coś złego'. No i Feith wyjeżdża w 50 minucie filmu. Tyle mamy tam Seleny. 

Potem wyjeżdża następna, po postrzale od wroga tego całego ich wybawcy. No i zostają dwie. No i niby akcja jakaś tam jest, ale tak naprawdę wcale jej nie ma. Film przymula. Film bardzo przymula. Dokąd nie wychodzą z aresztu jeszcze da się to oglądać, ale później zwariować idzie.

Sory ale powtarzanie ciągle 'Spring break. Spring break. Spring break forever' nie interesuje mnie, dlatego uważam, że ten film jest do bani.

 Zgodzę się. Cieszy oko. Sa neony, wgl taka fajna tonacja, fajna muza, Selena Gomez i Vanessa Hudgens. Ale coś poza tym? Nie.

Uwierzcie mi: ja tez miałam taką fazę na ten film zanim go obejrzałam. Tak się nie mogłam doczekać, że prawie skakałam ze szczęścia jak już go mogłam obejrzeć. Ale cholera no, zawiodłam się.

Heh.. A wiecie co jest najlepsze? Wg mnie ten film to totalna klapa, a jakoś nie mam serca usunąć go z kompa...

Brak komentarzy: